piątek, 28 marca 2014

IV

Była w ciemnym miejscu przywiązana do łóżka skórzanym pasami. Próbowała uwolnić ręce i nogi, ale była mocno zapięta. Złapała zębami za kawałek materiału, niestety nic to nie dało. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nie widziała ani ścian ani sufitu. Jednak z góry padało na nią światło i tylko łóżko było nim oświetlone, wszędzie wokół panował mrok. W tym momencie ktoś zaczął do niej podchodzić. Gdy tylko rozpoznała tą osobę zaczęła się wyrywać, a łzy zaczęły napływać jej do oczu.
- Nie dotykaj mnie, nie dotykaj!- krzyczała.
Orochimaru wziął jej rękę i wbił ogromną strzykawkę w żyłę, wpuszczając do jej organizmu ciemny płyn.
- Zostaw mnie, proszę...- Słone krople spływały strumyczkami po policzkach.
W jej ciało została wbita kolejna igła i jeszcze jedna. Czuła niewyobrażalny  ból, gdy w środku niej krążyły różne substancje, mieszając się ze sobą. Krzyczała przez łzy, ale ból nie ustawał, lecz wzmagał się z każdą chwilą. Nie mogła wytrzymać dłużej chciała umrzeć, a Orochimaru stał nad nią z szaleńczym uśmiechem.
- Niech to się już skończy!!!- wykrzyczała.

Otworzyła oczy i poczuła, że nie może się ruszyć. Miała związane ręce i nogi. Rozejrzała się. Niedaleko niej przy ognisku siedzieli porywacze i głośno rozmawiali.,, Koszmar. To był tylko koszmar'' pomyślała i zalała ją fala ulgi. Naomi zauważyła, że nie jest już na pustyni tylko w lesie. Nie czuła się za dobrze, głowa jej niemiłosiernie pulsowała,a całe ciało miała zdrętwiałe. Noga, w którą trafił kunai bardzo bolała, a krew dopiero zaczęła krzepnąć.
- Hej Kito sprawdź, czy młoda już się obudziła - powiedział najwyższy z ludzi, siedzących przy ognisku.
- Jak tak bardzo ci zależy to sam sprawdź - odpowiedział drugi.
- To ja tu jestem szefem i masz to zrobić.
- A kto ci niby przyznał ten tytuł co?
- Dobra, ja pójdę sprawdzić - przerwał kłótnię trzeci, po czym wstał i zaczął podchodzić do dziewczynki.
Gdy tylko zauważyła, że ktoś idzie w jej stronę, zamknęła oczy i udawała  nieprzytomną. Po chwili poczuła kopnięcie w brzuch, niezbyt mocne.
- Nadal nic, pewnie nie obudzi się do rana - usłyszała nad sobą głos, a potem oddalające się kroki.
- Hej panie ''szefie'' - zaczął z ironią jeden. - Uważasz, że to dobry pomysł przechodzić akurat przez kraj ognia.
- To najkrótsza droga, jak chcesz się włóczyć jeszcze przez dwa dni proszę bardzo.
Naomi uchyliła powieki, a gdy zauważyła, że poplecznicy Orochimaru nadal rozmawiają zaczęła ruszać nadgarstkami, aby zdjąć liny z rąk. Udało jej się to dopiero po kilkunastu minutach. Postanowiła zająć się teraz nogami. Powolnymi ruchami zbliżyła ręce do kostek i rozwiązywała sznur. Rana zaczęła krwawić, a rozwiązanie nóg zajęło jej więcej czasu, ponieważ musiała być bardziej ostrożna. Jeden fałszywy ruch i mogli dostrzec, że się obudziła. W pewnym momencie liny na nogach pękły i mogła się swobodnie ruszać, jednak nadal wszystko ją bolało. Wiedziała, że nie może tutaj zostać, a była pewna, że niedługo zechcą ruszać dalej, dlatego musiała jak najszybciej uciec. Mozolnie zaczęła czołgać się w stronę najbliższego drzewa. Na razie wszystko szło dobrze, uwolniła się, a drzewo było coraz  bliżej. Nagle poczuła jak ktoś łapie ją za bluzkę i podnosi w górę.
- Nasza mała księżniczka próbowała uciec - powiedział najemnik i przycisnął dziewczynkę do drzewa, zaciskając rękę na jej szyi.
- Pu...puszczaj mnie...ty...ty...
- Sprawiasz nam zdecydowanie za dużo kłopotów. - Złowrogi uśmiech wykwitł na jego twarzy.- Ej chłopaki, myślicie, że Orochimaru będzie zły jak ją trochę uszkodzimy? - krzyknął do pozostałych.
Naomi oczy rozszerzyły się ze strachu, więc zrobiła pierwsze co przyszło jej do głowy. Kopnęła mężczyznę w brzuch, a gdy ten ją puścił zaczęła uciekać.
- Co jest Kito, nie umiesz poradzić sobie z dzieciakiem?! - usłyszała zanim zniknęła w lesie.
Biegła przed siebie słysząc kroki. Przyspieszyła, ale na nie wiele jej się to zdało, ponieważ rana zaczęła ją boleć. Dziewczynka po chwili już dalej nie biegła, tylko kuśtykała. Zrobiła jedyne co mogła w tej sytuacji zrobić.
- POOOMOCY!!! - krzyknęła z całych sił.
Po chwili poczuła jak ktoś na niej ląduje i zasłania usta ręką.
- Siedź cicho, ty mała AAUUU!! - wydarł się, kiedy Naomi go ugryzła.
- Pomo... - Nie dokończyła, ponieważ ręka mężczyzny znowu znalazła się na jej buzi.
- Zamknij się, nie rozumiesz co.. - W tej chwili mignęło coś zielonego.
- Konoha Senpuu! - Nagle nie wiadomo skąd pojawił się mężczyzna w zielonym kombinezonie z czarnymi grubymi brwiami i ciemnymi włosami, powalając najemnika trzymającego Naomi. - Poczujcie moc wiosny młodości.
W mgnieniu oka pokonał dwóch pozostałych ludzi. Dziewczynka w tym czasie urwała kawałek swojej bluzki i zawiązała prowizoryczny opatrunek na nodze. Przed nią pojawił się ninja w masce, która zasłaniała połowę jego twarzy i oko.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
Dziewczynka cofnęła się przestraszona i walnęła plecami o drzewo.
- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy. Jak się nazywasz?
- Na...Naomi Amane - wyjąkała.
- Zabierzemy cię do wioski, ktoś musi cię opatrzyć - mówiąc to wziął dziewczynkę  na ręce, ale ta zaczęła się wyrywać.
- Spokojnie, nie wierzgaj tak. - Ścisnął ja mocniej.
- Zostaw mnie! - krzyknęła i wydostała się z rąk siwowłosego. - Ja muszę wracać.
- Ahh nie sądziłem, że będą z tobą jakieś problemy - mruknął
- Kakashi nie radzisz sobie z tą małą - powiedział gość w zielonym stroju.
- Ja muszę wracać...wracać do domu - powtarzała to jak mantrę. - Nie mogę tu zostać.
- Chyba nie jest z nią dobrze Gai* lepiej ją już zabierzmy. - Zamaskowany ponowił próbę podniesienia dziecka.
- Mówiłam, żebyś mnie puścił. - krzyknęła jednak nie opierała się już tak mocno.
- Nie denerwuj się, chcemy ci pomóc - powiedział spokojnym głosem.
- Ale ja nie mogę to zostać - szepnęła.
- Gdy tylko poczujesz się lepiej wrócisz do domu.
- Kakashi zabierz ją, a ja zajmę się tymi tutaj!- powiedział pełen entuzjazmu Gai.
Siwowłosy tylko kiwnął głową i ruszył z Naomi do Konohy. Dziewczynka stwierdziła, że raczej nie są źli, tak to już dawno by jej coś zrobili, poza tym mieli ochraniacze, miała nadzieje, że to nie były podróbki. Uspokoiła się trochę, ale wciąż była czujna. Powoli robiła się senna. Cała noc była dla niej męcząca, a nad koronami drzew było już widać wschodzące słońce. Poczuła ukłucie bólu w rannej nodze, co trochę ją przebudziło. Wcześniej przez adrenalinę zdążyła zapomnieć o tym jak trafił ją kunai. Zaczęła analizować w myślach minioną noc. Zdała sobie sprawę, że nie wie co się stało z Gaarą. Jeśli był w domu musiał słyszeć te hałasy, tak samo jak Yashamaru. Nie rozumiała tej sytuacji, może oni nawet nie wiedzieli, że została uprowadzona. Postanowiła jak najszybciej wrócić do Suny, jednak najpierw trzeba opatrzyć rany.
- Już prawie jesteśmy - usłyszała i spojrzała w lewo.
Zauważyła bramę, a Ninja, który ją niósł wszedł na teren wioski.
- Witaj w Wiosce Liścia**- powiedział Kakashi. 
                                         ----------------------
Rozdział trochę spóźniony, ale jest :D
* Gai- wiem, że jest ta druga forma Might Guy, ale ja jestem przyzwyczajona do tej xD
** Wioska Liścia- tak tu też znam Wioska Ukryta w Liściach lub Wioska Ukrytego Liścia
Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe tego jak piszę te nazwy :D

czwartek, 20 marca 2014

III

Naomi otworzyła oczy, przed chwilą wydawało jej się, że słyszała jakiś dźwięk w domu. Po cichu wyszła z łóżka i wyjrzała na korytarz. Widziała wszystko dobrze choć światło nie było zapalone, a na dworzu była noc. Coś poruszyło się z prawej strony, była pewna, że widziała jak ciemny kształt drgnął. Krok za krokiem szła powoli w tamto miejsce, gotowa w razie czego do ucieczki.
- Gaara to ty? - szepnęła niepewnie.
Nic. Kompletna cisza. Uspokoiła się trochę i myśląc, że wszystko jej się tylko przywidziało, ruszyła w stronę swojego pokoju. Nagłe szarpnięcie w tył sprawiło, że straciła równowagę i wylądowała na ziemi. Z przestrachem obejrzała się i zauważyła mężczyznę, który szybko złapał ją w pół i przerzucił sobie przez ramię. Wyszedł na zewnątrz mocno trzymając dziewczynkę, która robiła wszystko, żeby się wyrwać.
- Puszczaj mnie, słyszysz! - krzyknęła, jednak na nic się to nie zdało.
- Nie ruszaj się tak, zaraz wrócisz do swojego prawdziwego domu - zarechotał.
Po chwili dołączyli do niego pozostali dwaj mężczyźni.
- Teraz nam się już tak łatwo nie wywiniesz maleńka - powiedział jeden z nich.
Nagle usłyszeli głośny huk, niedaleko nich.
- Co to było do jasnej cholery, już nas wykryli? - zapytał ten, który trzymał dziewczynkę.
Niedługo potem nad dachami pojawiła się postać demona piasku.
- Jednoogoniasty, co on tu robi? - Wszyscy trzej cofnęli się, gdy ziemia zadrżała pod ich stopami. Naomi zauważyła okazję do wyrwania się. Kopnęła z całej siły nogą w brzuch oprawcy, a gdy uścisk się poluźnił nie czekając dłużej zaczęła uciekać.
- Wracaj tu ty mała... - usłyszała tylko znikając za budynkiem.
Wiedziała, że będą ją ścigać, ale musiała chociaż spróbować się gdzieś ukryć. Biegła przed siebie zbliżając się do bestii.
- To chyba nie był najlepszy pomysł - mruknęła i skręciła w najbliższą alejkę, która jednak okazała się ślepa. Odwróciła się i miała zamiar wyjść, jednak drogę zastąpił jej mężczyzna.
- Gdzieś się wybierasz?- zapytał z wrednym uśmiechem.
Naomi nie miała zamiaru łatwo się poddać. Skoczyła w bok na ścianę, mając zamiar się od niej odbić, a potem przeskoczyć mur i dostać się na drugą stronę. Jednak przeciwnik był od niej szybszy i złapał w powietrzu za nogę, rzucając z całą siłą o ziemię. Dziewczynce odebrało na chwilę oddech, a oczy zaszły jej mgłą.
- Co bolało, nie jesteś taka bystra jak ci się wydaje! - zaśmiał się. - No co się stało, chodź tutaj pobawimy się jeszcze.
- Nie nie doceniaj mnie - powiedziała i ponowiła próbę przebicia się, tym razem planując przejść za mężczyzną.
Jednak ten znowu ją uprzedził tym razem rzucając o ścianę. Naomi kaszlnęła krwią. Nagle oboje usłyszeli głośny ryk, a ziemia znowu zadrżała.
- No chyba jednak nie mamy zbytnio czasu na takie cyrki, lepiej już wracać, Orochimaru-sama już dość długo na ciebie czekał. - Gdy tylko dziewczynka usłyszała co zbój powiedział, rozszerzyła oczy z przerażenia.
,, Nie mogę się poddać, nie wrócę tam już nigdy więcej'' pomyślała. Wstała z ziemi na chwiejnych nogach i wytarła krew z kącika ust.
- O widzę, że nasza mała wojowniczka się nie poddaje - powiedział.
Rzucił w dziewczynkę kunaiem, jednak odskoczyła w bok i uniknęła go. Oboje słyszeli jak Shukaku niszczy wioskę, ale żadne z nich nie miało zamiaru ustąpić. Naomi wiedziała, że raczej nie ma szans w walce, dlatego musiała znaleźć sposób, aby jakoś się stąd wyrwać.
- Dobra koniec tej zabawy! - krzyknął zniecierpliwiony i rzucił się na nią.
Ta nie spodziewając się tak otwartego ataku mogła jedynie spróbować uniknąć ciosu. Cofnęła się o krok, a następnie z rozbiegu skoczyła w górę i odbijając się od przeciwnika uzyskała wolną drogę. Sama nie wiedziała jak to zrobiła, zaskoczyła siebie. Nie zgłębiała dalej teorii jak jej się to udało, tylko po prostu pobiegła przed siebie. Zapomniała o dwóch pozostałych najemnikach, którzy mogli być wszędzie, a oni pojawili się przed nią jak tylko wybiegła zza rogu. Odwróciła się i zaczęła uciekać w przeciwną stronę, na jej nieszczęście w kierunku jednoogoniastego. Musiała znaleźć kogoś, kto by jej pomógł. Jednak w tej chwili wszyscy ninja zapewne próbowali powstrzymać szalejącą bestię. Nagle tuż obok jej stopy przeleciał kunai, przyspieszyła nie odwracając się, ale po chwili poczuła ból. Spojrzała w dół i zauważyła broń wbitą w jej nogę. Mężczyźni zbliżali się, a Naomi dopiero wyciągnęła kunai, ledwo ruszyła dalej, a poczuła silne uderzenie w głowę. Zapadła ciemność.

czwartek, 13 marca 2014

II

Od kiedy Naomi zamieszkała z Gaarą i Yashamaru, czuła jakby miała rodzinę. Przez te kilka miesięcy bardzo związała się z chłopcem. Spędzali ze sobą całe dnie. Zawsze jak gdzieś wychodzili, inni patrzyli na nich ze strachem, albo po prostu udawali, że ich nie widzą, chociaż nie wiedziała dlaczego. Tego dnia szli spokojnie, kiedy nagle zauważyli grupkę dzieci grających w piłkę.
- Ej może zapytamy się, czy możemy zagrać - powiedziała Amane i nie czekając na odpowiedź podbiegła do reszty. Po chwili jedno  z dzieci uderzyło Naomi, która upadła. W następnej chwili piasek otoczył dziecko, które stało nad dziewczynką i rzucił się na niego. Wszystkie maluchy uciekły z krzykiem. Została tylko Naomi i chłopak, który ją popchnął, a teraz bezskutecznie próbował wyrwać się z piasku. Nagle zdołał się uwolnić i uciekł z płaczem.
- Nic ci nie jest? - zapytał Gaara, który po chwili znalazł się obok niej.
- Wszystko w porządku - odpowiedziała otrzepując się z piachu. - Tak właściwie co ty zrobiłeś?
- Ja... ja przepraszam, nie chciałem. - Zrobił przestraszoną minę.
- No już ok, przecież mi nic nie jest. Hej Gaara, a może zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę, co ty na to?- Zmieniła temat dziewczynka.
- Sam nie wiem... - zastanawiał się.
- Nie marudź tylko chodź, mówię ci będzie fajnie - powiedziała, złapała chłopca za rękę i zaczęła biec.
- No już dobrze, niech ci będzie - zgodził się i uśmiechnął.
Gdy już dotarli zrobili sobie zdjęcie na tle wioski. Naomi wzięła swoją fotografie do ręki i obejrzała. Byli na nim tacy roześmiani, westchnęła i schowała zdjęcie.
- Widzisz teraz mamy super pamiątkę - stwierdziła dziewczynka.
- Miałaś rację, wyszło fajnie - przytaknął Gaara.
Potem poszli na balkon i siedząc podziwiali zachód słońca.
- Wiesz tak się zastanawiam, dlaczego inni ludzie tak na nas patrzą. - Naomi spojrzała na przyjaciela, ale ten odwrócił wzrok. - Przepraszam, nie chciałam. Chodźmy już lepiej do domu.
- Tak, chodźmy - powiedział.
Dziewczynka szła cicho przez całą drogę. Naomi zastanawiała się co właściwie Gaara zrobił podczas spotkania z tamtymi dzieciakami. Nie była pewna czy to on, ale nikogo więcej oprócz nich i tych dzieci tam nie było. Chociaż jednocześnie, takie umiejętności nie były na jego poziomie. Wiedziała, że tamto wydarzenie było dla niego przykre, dlatego wolała nie wypytywać o szczegóły. Była jednak bardzo ciekawa. Gdy doszli do domu, zauważyli, że Yashamaru jeszcze nie ma. Naomi wykąpała się, a potem siedziała z Gaarą rozmawiając.
- No wiesz ja już chyba się położę, dzień był dłuuuuugi - mruknęła, starając się stłumić ziewnięcie.
- Ja chyba też się położę - stwierdził chłopiec.
- Dobranoc - powiedziała Amane i poszła do łóżka.
Gaara nie poszedł spać, tylko wyszedł na zewnątrz. Siedział na balkonie rozmyślając o sobie, nieświadom, że ktoś się zbliża. W pewnym momencie ktoś rzucił w niego kunaiem. Piasek automatycznie ochronił chłopca i zaatakował wroga. Napastnik cofnął się i rzucił kilkoma shurikenami, jednak piasek znów spełnił swoją rolę. Ninja podjął jeszcze kilka prób trafienia chłopca, jednak wszystko na nic. Nagle piach przygniótł przeciwnika do ściany, ujawniając jego twarz. Czerwonowłosy niepewnie podszedł i zobaczył osobę, która zawsze z nim była, którą bardzo kochał. Był to jego wuj Yashamaru. Gaara zaczął płakać, a łzy ciekły mu po policzkach.
- Dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Dlaczego ty... Dlaczego? Ty zawsze... zawsze mnie... mnie - mówił nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
- Rozkaz - zaczął - Mam zadanie cię zabić... a powierzył mi je twój ojciec, Mistrz Kazekage.
- Mój ojciec...? Dlaczego mój tata chce mnie...?
- Twoje narodziny wraz z demonem piasku Shukaku były eksperymentem. Nie jesteś jednak w stanie opanować ducha Shukaku, który w tobie mieszka...co może stanowić potencjalne zagrożenie dla wioski. Zanim to nastąpi...
- Więc nie było wyboru z rozkazu mojego ojca...
- Nie, to nie prawda. Wprawdzie... Mistrz Kazekage wydał mi rozkaz... ale istniała możliwość odmowy. Paniczu Gaara, w głębi serca, prawdopodobnie... przeklinałem cię. Urodziłeś się kradnąc życie mojej ukochanej siostry. Próbowałem pokochać ciebie, jako pamiątkę po niej, ale nie potrafiłem. Nie chciała ciebie urodzić. Stała się ofiarą dla tej wioski, a zarazem jej przekleństwem. Od tego czasu, wierzę że mam na sercu ranę, która się nie zagoi. Imię nadała ci moja siostra. Nie nazwała cię tak, bo się o ciebie martwiła, czy też kochała. Chciała byś żył i nosił to imię... by wspomnienie o niej trwało w tej wiosce i przypominało ją. Aby świat dowiedział się, że... nie byłeś kochany. To już koniec. Zgiń, proszę - zakończył cicho odsłaniając wybuchowe notki, które miał przyczepione do ciała. Gaara nie ruszył się z miejsca.

czwartek, 6 marca 2014

I

Biegła przez ciemny las, co chwilę potykając się o wystające korzenie. Na sobie miała jedynie za duży fartuch lekarski, który ciągle jej spadał. Nie  wiedziała jak długo już biegła, ale czuła, że nadal ją ścigają. Po raz nie wiadomo który potknęła się o coś i uderzyła w kolano. Z trudnością wstała i ruszyła dalej. Nad koronami drzew świecił księżyc, który jednak nie dawał zbyt dużo światła. Kolejny upadek, kolejne powstanie. Nie miała już siły, chciała tylko zatrzymać się i odsapnąć, ale wiedziała, że wtedy na pewno by ją złapali. Dlaczego biegła? Właśnie uciekła od Orochimaru. Na początku wydawał się miły, przygarnął ją, gdy nie miała już nikogo. Zaczęło się na delikatnych zastrzykach, a potem coraz więcej rurek i igieł wczepiano do jej ciała. Musiała leżeć wiele godzin bez ruchu, podczas bolesnych zabiegów do czasu, gdy nareszcie odważyła się uciec. Teraz nie mogła się poddać, nie teraz, kiedy ma szansę. Znowu upadek, leżała przez chwilę na ziemi szybko oddychając. Spróbowała się podnieść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. ,, Ten ostatni wysiłek'' pomyślała i stanęła na trzęsących się nogach. Dała krok do przodu, a potem kolejny i jeszcze jeden. Zaczęła iść jednak bardzo powoli, nie miała już siły, a wiedziała, że w takim tempie niedługo ją dogonią. Starała się przyspieszyć. Poskutkowało, ale niewiele, nadal była za wolna. Wiedziała, że są już blisko. Nagle las skończył się i dziewczynka wyszła na otwartą przestrzeń. Nie widziała nic przed sobą oprócz piachu. Odwróciła się, ale nikogo nie zauważyła. W jednej chwili obok jej ręki przeleciał kunai. Nie zastanawiając się dłużej ruszyła na pustynię.
                                                              *2h później*
Zaczynało się przejaśniać, a dziewczynka nadal szła przed siebie. Teraz już ledwo podnosiła nogi. Nie czuła nic, ale wiedziała że nie może się teraz poddać. Nagle gdzieś daleko przed nią coś pojawiło się na horyzoncie. Nie ucieszyła się jednak, ponieważ idąc przez pustynię, nie raz widziała oazy lub wioski, które znikały gdy podeszła bliżej. Ta jednak nie znikała, wręcz przeciwnie robiła się coraz większa i wyraźniejsza. Dziewczynka upadła na kolana i zaczęła płakać ze szczęścia. Powoli na czworakach ruszyła w stronę wioski. Była coraz bliżej, aż któryś z ludzi na murach zauważył ją, jak na kolanach szła w stronę wioski. Krzyknął coś i zaraz zobaczyła dwóch ludzi biegnących w jej stronę. Zamknęła oczy i przewróciła się. W następnej chwili poczuła jak ktoś bierze ją na ręce, a potem straciła przytomność.
Obudziła się w szpitalu. Wszystko ją bolało, a w ustach czuła suchość. Zsunęła nogi z łóżka i stanęła na ziemi. Słyszała jakieś głosy na korytarzu, ale były zbyt ciche, żeby mogła coś zrozumieć. Nagle drzwi do sali otworzyły się i wszedł młody mężczyzna o jasnych włosach.
- Witaj nazywam się Yashamaru - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.                                              
 Popatrzyła na niego nieufnie.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał.
- Na...Naomi Amane - wyjąkała nieśmiało.
- Miło mi cię poznać Naomi, powiedz co sprowadza cię do wioski?
Dziewczynka spojrzała niepewnie na mężczyznę i usiadła na łóżku.
- Byłam ścigana - zaczęła pewniej niż wcześniej. - Uciekałam przed ludźmi Orochimaru, proszę mi pomóc oni nie mogą mnie znaleźć, ja nie chcę tam
wracać - dokończyła, a łzy napłynęły jej do oczu.
- No już nie płacz, pomogę ci. - Yashamaru usiadł obok Naomi. - powiedz mi dlaczego uciekłaś?
- Ja nie mogłam tam zostać, on był straszny, robił mi krzywdę to bardzo bolało - mówiąc to odsłoniła rękaw i pokazała blizny. - Wiele razy wbijał igły, strzykawki i inne rzeczy, nie mogłam już tego znieść.
- Dobrze, nie martw się zostaniesz tutaj na razie,a później po ciebie przyjdę i dokończymy rozmowę, teraz odpocznij - powiedział wychodząc.
- Kazekage to musi być kolejny eksperyment Orochimaru... - usłyszała tylko zanim drzwi się zamknęły.
Nie wiedziała co o tym myśleć, położyła się na łóżku i zasnęła.
Gdy otworzyła oczy, czuła się już o wiele lepiej i zobaczyła, że nie jest już ubrana w fartuch lekarski tylko w normalne ubranie. Wstała z łóżka i wyjrzała na korytarz, ale nikogo nie zauważyła. Zamknęła drzwi i podeszła do okna. ,, Yashamaru obiecał, że później przyjdzie''. Usiadła i cierpliwie czekała.
W końcu drzwi się otworzyły i zauważyła osobę na którą czekała.
- Wybacz, że musiałaś czekać - powiedział.
- Nic się nie stało.
Uśmiechnęła się i stwierdziła, że polubiła tego mężczyznę. Już od początku spotkania wydawał się jej miły. ,,Orochiaru też taki był'' skarciła się w myślach.
- A więc może zaczniemy od oprowadzenia cię po wiosce, a potem pójdziemy do mnie i porozmawiamy o ....- zaczął mówić.
W tym momencie dziewczynce dość głośno zaburczało w brzuchu.
- Przepraszam - mruknęła zawstydzona.
- Wybacz , powinienem najpierw zapytać się czy nie jesteś głodna w końcu dopiero co się tutaj znalazłaś. - Uśmiechnął się przepraszająco.
Najpierw poszli zjeść, a następnie Yashamaru oprowadzał dziewczynkę po wiosce i opowiadał różne historie. Naomi z ciekawością rozglądała się na wszystkie strony i zadawała mnóstwo pytań na temat mieszkania w wiosce.
- Tak właśnie funkcjonuje wioska. No to chyba na tyle, może chodźmy już do mnie robi się późno - zaproponował.
Dziewczynka analizowała tą sytuację w myślach. Praktycznie go nie znała, może okazać się taki jak Orochimaru, ale jednocześnie, gdyby miał zamiar jej coś zrobić, już dawno by to zrobił. Niepewnie skinęła głową i poszła za mężczyzną, zachowując czujność. Gdy weszli do domu, do Yashamaru podbiegł chłopiec w wieku Naomi. Miał czerwone włosy i ciemne obwódki wokół oczu.
- Wuju już jesteś wiesz, że... - zaczął, ale nie skończył, ponieważ zauważył dziewczynkę stojącą nieśmiało w drzwiach.
- Kto to jest? - zapytał chłopczyk.
- To jest Naomi i pobędzie u nas przez jakiś czas - powiedział i skierował się do dziewczynki.
- Naomi to jest mój siostrzeniec Gaara.
Gdy zobaczyła chłopca i to w dodatku w  mniej więcej jej wieku, nie mogła powstrzymać radości. Od dawna nie widziała, żadnego rówieśnika.
- Miło mi cię poznać. - uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę w stronę czerwonowłosego.
Chłopiec na początku niepewnie spojrzał na nią, ale po chwili uścisnął dłoń również się uśmiechając.
- Mi też - stwierdził.