czwartek, 6 marca 2014

I

Biegła przez ciemny las, co chwilę potykając się o wystające korzenie. Na sobie miała jedynie za duży fartuch lekarski, który ciągle jej spadał. Nie  wiedziała jak długo już biegła, ale czuła, że nadal ją ścigają. Po raz nie wiadomo który potknęła się o coś i uderzyła w kolano. Z trudnością wstała i ruszyła dalej. Nad koronami drzew świecił księżyc, który jednak nie dawał zbyt dużo światła. Kolejny upadek, kolejne powstanie. Nie miała już siły, chciała tylko zatrzymać się i odsapnąć, ale wiedziała, że wtedy na pewno by ją złapali. Dlaczego biegła? Właśnie uciekła od Orochimaru. Na początku wydawał się miły, przygarnął ją, gdy nie miała już nikogo. Zaczęło się na delikatnych zastrzykach, a potem coraz więcej rurek i igieł wczepiano do jej ciała. Musiała leżeć wiele godzin bez ruchu, podczas bolesnych zabiegów do czasu, gdy nareszcie odważyła się uciec. Teraz nie mogła się poddać, nie teraz, kiedy ma szansę. Znowu upadek, leżała przez chwilę na ziemi szybko oddychając. Spróbowała się podnieść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. ,, Ten ostatni wysiłek'' pomyślała i stanęła na trzęsących się nogach. Dała krok do przodu, a potem kolejny i jeszcze jeden. Zaczęła iść jednak bardzo powoli, nie miała już siły, a wiedziała, że w takim tempie niedługo ją dogonią. Starała się przyspieszyć. Poskutkowało, ale niewiele, nadal była za wolna. Wiedziała, że są już blisko. Nagle las skończył się i dziewczynka wyszła na otwartą przestrzeń. Nie widziała nic przed sobą oprócz piachu. Odwróciła się, ale nikogo nie zauważyła. W jednej chwili obok jej ręki przeleciał kunai. Nie zastanawiając się dłużej ruszyła na pustynię.
                                                              *2h później*
Zaczynało się przejaśniać, a dziewczynka nadal szła przed siebie. Teraz już ledwo podnosiła nogi. Nie czuła nic, ale wiedziała że nie może się teraz poddać. Nagle gdzieś daleko przed nią coś pojawiło się na horyzoncie. Nie ucieszyła się jednak, ponieważ idąc przez pustynię, nie raz widziała oazy lub wioski, które znikały gdy podeszła bliżej. Ta jednak nie znikała, wręcz przeciwnie robiła się coraz większa i wyraźniejsza. Dziewczynka upadła na kolana i zaczęła płakać ze szczęścia. Powoli na czworakach ruszyła w stronę wioski. Była coraz bliżej, aż któryś z ludzi na murach zauważył ją, jak na kolanach szła w stronę wioski. Krzyknął coś i zaraz zobaczyła dwóch ludzi biegnących w jej stronę. Zamknęła oczy i przewróciła się. W następnej chwili poczuła jak ktoś bierze ją na ręce, a potem straciła przytomność.
Obudziła się w szpitalu. Wszystko ją bolało, a w ustach czuła suchość. Zsunęła nogi z łóżka i stanęła na ziemi. Słyszała jakieś głosy na korytarzu, ale były zbyt ciche, żeby mogła coś zrozumieć. Nagle drzwi do sali otworzyły się i wszedł młody mężczyzna o jasnych włosach.
- Witaj nazywam się Yashamaru - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.                                              
 Popatrzyła na niego nieufnie.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał.
- Na...Naomi Amane - wyjąkała nieśmiało.
- Miło mi cię poznać Naomi, powiedz co sprowadza cię do wioski?
Dziewczynka spojrzała niepewnie na mężczyznę i usiadła na łóżku.
- Byłam ścigana - zaczęła pewniej niż wcześniej. - Uciekałam przed ludźmi Orochimaru, proszę mi pomóc oni nie mogą mnie znaleźć, ja nie chcę tam
wracać - dokończyła, a łzy napłynęły jej do oczu.
- No już nie płacz, pomogę ci. - Yashamaru usiadł obok Naomi. - powiedz mi dlaczego uciekłaś?
- Ja nie mogłam tam zostać, on był straszny, robił mi krzywdę to bardzo bolało - mówiąc to odsłoniła rękaw i pokazała blizny. - Wiele razy wbijał igły, strzykawki i inne rzeczy, nie mogłam już tego znieść.
- Dobrze, nie martw się zostaniesz tutaj na razie,a później po ciebie przyjdę i dokończymy rozmowę, teraz odpocznij - powiedział wychodząc.
- Kazekage to musi być kolejny eksperyment Orochimaru... - usłyszała tylko zanim drzwi się zamknęły.
Nie wiedziała co o tym myśleć, położyła się na łóżku i zasnęła.
Gdy otworzyła oczy, czuła się już o wiele lepiej i zobaczyła, że nie jest już ubrana w fartuch lekarski tylko w normalne ubranie. Wstała z łóżka i wyjrzała na korytarz, ale nikogo nie zauważyła. Zamknęła drzwi i podeszła do okna. ,, Yashamaru obiecał, że później przyjdzie''. Usiadła i cierpliwie czekała.
W końcu drzwi się otworzyły i zauważyła osobę na którą czekała.
- Wybacz, że musiałaś czekać - powiedział.
- Nic się nie stało.
Uśmiechnęła się i stwierdziła, że polubiła tego mężczyznę. Już od początku spotkania wydawał się jej miły. ,,Orochiaru też taki był'' skarciła się w myślach.
- A więc może zaczniemy od oprowadzenia cię po wiosce, a potem pójdziemy do mnie i porozmawiamy o ....- zaczął mówić.
W tym momencie dziewczynce dość głośno zaburczało w brzuchu.
- Przepraszam - mruknęła zawstydzona.
- Wybacz , powinienem najpierw zapytać się czy nie jesteś głodna w końcu dopiero co się tutaj znalazłaś. - Uśmiechnął się przepraszająco.
Najpierw poszli zjeść, a następnie Yashamaru oprowadzał dziewczynkę po wiosce i opowiadał różne historie. Naomi z ciekawością rozglądała się na wszystkie strony i zadawała mnóstwo pytań na temat mieszkania w wiosce.
- Tak właśnie funkcjonuje wioska. No to chyba na tyle, może chodźmy już do mnie robi się późno - zaproponował.
Dziewczynka analizowała tą sytuację w myślach. Praktycznie go nie znała, może okazać się taki jak Orochimaru, ale jednocześnie, gdyby miał zamiar jej coś zrobić, już dawno by to zrobił. Niepewnie skinęła głową i poszła za mężczyzną, zachowując czujność. Gdy weszli do domu, do Yashamaru podbiegł chłopiec w wieku Naomi. Miał czerwone włosy i ciemne obwódki wokół oczu.
- Wuju już jesteś wiesz, że... - zaczął, ale nie skończył, ponieważ zauważył dziewczynkę stojącą nieśmiało w drzwiach.
- Kto to jest? - zapytał chłopczyk.
- To jest Naomi i pobędzie u nas przez jakiś czas - powiedział i skierował się do dziewczynki.
- Naomi to jest mój siostrzeniec Gaara.
Gdy zobaczyła chłopca i to w dodatku w  mniej więcej jej wieku, nie mogła powstrzymać radości. Od dawna nie widziała, żadnego rówieśnika.
- Miło mi cię poznać. - uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę w stronę czerwonowłosego.
Chłopiec na początku niepewnie spojrzał na nią, ale po chwili uścisnął dłoń również się uśmiechając.
- Mi też - stwierdził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz